Przelom.pl

"... więc o co ci chodzi"

  • Data dodania artykułu: 13.06.2012, 12:13, wyświetleń: 4992

Czy prezes spółki winien się tłumaczyć? Czy szef zarządu powinien zdradzać tajemnice zakładu? Oczywiście, że nie. Inteligentny przedsiębiorca wie jednak, co znaczy istnienie jego firmy w ludzkiej świadomości.

Pozostali winni pamiętać, że brak odpowiedzi również jest odpowiedzią, a medialna informacja nie opiera się li tylko na ich słowach. I choć prawda jest jedna, to punktów widzenia wiele. Niestety, nie wszyscy chcą o tym pamiętać.

Rzeczą naturalną jest, że każda firma, każda spółka, każdy zakład ma swoje tajemnice, nie ujawni detali mogących zagrozić funkcjonowaniu przedsiębiorstwa, nie ujawni szczegółów, na które radośnie zareaguje konkurencja.

Nie widzę jednak powodów, by nie informował ów prezes o swoich zawodowych poczynaniach, o podjętych krokach, o szansach rozwoju, a nawet o planach na przyszłość (oczywiście w granicach rozsądku).

Tak do rzeczy podchodzą przedstawiciele spółek notowanych na giełdach. Oczywiście podchodzą, bo taki ich obowiązek. Problemu, by udzielić mediom wyczerpujących informacji, nie widzą jednak nie tylko one. Jest gros małych, średnich i gigantycznych firm w Polsce, które - choć nie krzątają się po warszawskim parkiecie - do tematu podchodzą podobnie.

Wiele firm ziemi chrzanowskiej zachowuje się w ten sposób. Odpowiedzą na każde pytanie, rozwieją każdą wątpliwość. Ich przedstawiciele są otwarci.

Są jednak i niechlubne wyjątki, wyjątki zapominające, że ich pełen portfel jest pełen nie tylko dzięki ich przedsiębiorczości, ale także dzięki umiejętnościom i pracy podwładnych.

A ci ostatni lubią wiedzieć, co dzieje się w firmie nie tylko na podstawie słów płynących z zakładowego radiowęzła. Ich ciekawość jest tym większa, im sytuacja gorsza. Łakną informacji, gdy nie dostają wypłat, ekwiwalentów, nie mają czym robić, bo części brakuje, a z radiowęzła słyszą: "jest super, jest super...".

A jak zachowałoby się szefostwo czy rada nadzorcza takiej firmy, gdyby doszło w zakładzie do nieprawidłowości? Niech każdy sam sobie odpowie, choć wydaje się, że odpowiedź jest oczywista.

W tym miejscu na myśl przychodzą mi dwa wręcz bliźniacze zachowania, choć z biznesem niemające wiele wspólnego. Nie jest to jednak kwestia branży, tylko sposobu patrzenia na otaczającą rzeczywistość.

Gdy niedawno krakowskiego szefa inspekcji pracy służby śledcze przyłapały na łapówkarstwie, to jedną z pierwszych instytucji, jaka o tym doniosła światu, była inspekcja pracy.

By sięgnąć do innego przykładu, muszę wrócić pamięcią osiem, może dziesięć lat wstecz. W jednym z prestiżowych liceów, notowanym na wysokich miejscach w ogólnopolskich rankingach szkół ponadgimnazjalnych, zatrzymano uczniów klas maturalnych handlujących narkotykami. Było śledztwo, był sąd, były wyroki.

Kiedy dziennikarze weszli do szkoły, by poznać komentarz dyrektora, ten najpierw powiedział "dziękuję", a później szczerze porozmawiał. Chyba więc warto umieć otwarcie porozmawiać. To wprawdzie nie zapewni piarowskiego artykułu, ale warto też pamiętać, że milczenie nie wywoła ciszy. Wręcz przeciwnie, spowoduje, że będą mówić źle.

 

Komentarze: Brak komentarzy do tego artykułu.