Przelom.pl

Plenerowe wigilie

  • Data dodania artykułu: 21.12.2011, 14:17, wyświetleń: 3724

Miłośniczką plenerowych imprez nie jestem, ale pójścia na trzebiński Rynek na świętowanie jego odnowienia odmówić sobie nie mogłam. Tak jak setki mieszkańców miasta, miałam po prostu potrzebę wyjścia z domu, bo w naszym mieście imprezy masowe organizowano w dawnych czasach tylko 1 maja. A przecież centralny punkt miasta właśnie takim spotkaniom ma służyć. Poza tym, rynki rewitalizuje się raz na kilkaset lat, więc zamanifestowanie radości, że mamy tu wreszcie coś nowego i ładnego, jest chyba jak najbardziej na miejscu.

Tegoroczna feta w Trzebini obfitowała w oficjeli i wiele darmowych atrakcji dla mieszkańców. Dla miłośników grochówki, śledzi, pierogów i ciast była okazją nie tyle do degustacji, co zaspokojenia głodu. I w tym miejscu zgadzam się z opinią jednej z czytelniczek wydania internetowego gazety, że miastu potrzebna jest chyba jeszcze większa przedświąteczna impreza charytatywna, ale nie w plenerze. Hitem tej na Rynku były też miniaturowe choinki rozdawane za dwa kilogramy makulatury. Szkoda tylko, że ani degustacji, ani możliwości zaopatrzenia w drzewka wielu ludzi nie potraktowało symbolicznie, tylko sportowo (kto weźmie więcej).

Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tak ogromnego zaangażowania organizacyjnego TCK, niewspółmiernego chyba do potrzeb: ogromna scena dla jednej gwiazdy, mnóstwo różnych służb porządkowych, które obsłużyć mogły kilka tysięcy a nie kilkaset ludzi, wyłączenie z ruchu drogi wojewódzkiej. Dmuchania na zimne ganić jednak nie wypada.

Ogromnie żal mi jest wykonawców pięknego przedstawienia jasełkowego, którego prawie nikt, na czele z VIP-ami, na Rynku nie oglądał. Wymagało przecież kameralnego wnętrza i skupienia widzów. Tego organizatorzy nie przewidzieli. Szkoda.

Wśród zaproszonych gości zabrakło mi zdecydowanie byłego burmistrza miasta. Rynek jest dziełem poprzedniej ekipy samorządowej, to trzeba pamiętać. Ale że były i obecny burmistrz z sobie znanych powodów nie pałają do siebie sympatią, to albo nie było zaproszenia, albo nie zostało przyjęte.

Bohaterem wieczoru był Stanisław Szczurek, ale rzęsistych oklasków od mieszkańców za to dzieło odnowy Rynku nie zebrał. Ale nie o oklaski chodziło. Tak sobie pomyślałam, że umiejętność kontynuowania władzy z klasą i ponad animozje wszelkie, to wielka sztuka.

Zastanawiam się, jaka będzie wigilia na trzebińskim Rynku za rok. Co muszą zrobić organizatorzy, aby nie skończyło się tak jak w Chrzanowie, gdzie tego samego dnia tamtejszy burmistrz samotnie spotkał się ledwie z garstką miłośników pierogów i uczniami kilku szkół zaproszonych do śpiewania kolęd. Impreza w Chrzanowie, podobnie jak niegdyś Rynek, wymaga natychmiastowej „rewitalizacji”, bo się przejadła nawet lokalnym VIP-om. Pracowników kultury w Trzebini i w Chrzanowie zachęcam, aby już pochylili się nad tym tematem.

Komentarze: Brak komentarzy do tego artykułu.