Przelom.pl

Za jakieś około...

  • Data dodania artykułu: 23.08.2010, 18:07, wyświetleń: 3422

Od dwóch tygodni jestem częstym bywalcem dworców kolejowych w Krakowie i Katowicach. Sama tego chciałam, bo z uporem maniaka namawiałam rodzinę i znajomych do podróżowania ekspresami.

Wakacje sprzyjają odwiedzinom. A że gorąco, a na drogach remonty, korki i tłoczno, to jako miłośnica kolei, przekonywałam swoich gości, żeby zrezygnowali z jeżdżenia samochodem. W końcu mogę ich z Katowic czy Krakowa przywieźć na  miejsce, bo niedaleko.

Moi pierwsi goście przyjechali IC do stolicy Małopolski z godzinnym opóźnieniem. Dobrze, że przytomnie wyjechałam po nich dwie godziny wcześniej, pamiętając o korkach na Rondzie Katyńskim. Do Trzebini dotarałam z powrotem po czterogodzinnej wyprawie. Nigdy więcej do Krakowa - pomyślałam.

Powrót IC zaproponowałam gościom z Katowic. Dojazd do tamtejszego dworca jest rewelacyjny. 30 minut z Trzebini na Plac Andrzeja (parking na tyłach katowickiej stacji). Planowy odjazd IC do Warszawy 19.08. Dotarliśmy pół godziny wcześniej, był więc czas by kupić bilety w kasie. W kasie okazało się, że właśnie odjeżdża ekspres do stolicy z godziny 16.00. Faktycznie, gdy byliśmy w przejściu podziemnym ta godzina mignęła na wyświetlaczu, ale kto by przypuszczał, że ekspres ma 150 minut spóźnienia. Zresztą katowicki dworzec jest w remoncie i różne rzeczy się na wyświaetlaczach pojawiają.

Kasjer zaproponował nam w każdym razie bilet otwarty na IC z godz. 18. mający ... jakieś 120 minut opóźnienia. Nie mógł sprzedać na niego normalnej miejscówki, bo system nie "puszczał". Według systemu ten pociąg już odjechał, choć faktycznie nie wiadomo było kiedy wogóle przyjedzie.

Całe zamieszanie na katowickim dworcu wzięło się stąd, że koło Tychów jakiś szalony maszynista we środę uszkodził tory mknąc 110 km/h zamiast 40. Ale kto by pomyślał, że do czwartku nikt ich nie zdoła naprawić? Konsekwencją było więc opóźnienie praktycznie wszystkich pociągów odjeżdżających ze stolicy Śląska.

Zasadniczo byłam uzbrojona w cierpliwość, bo na pociągi oczekiwałam z moimi gośćmi wieczorową porą. Poza tym długi czas pobytu na peronach pozwolił na dokładnie przyjrzenie się dworcowym obyczajom, co miało aspekt poznawczy.

Najbardziej bawiły mnie zapowiedzi przez megafon. Miły, choć anemiczny głos, informował na przykład pasażerów, że pociąg zostanie podstawiony lub wjedzie "za jakieś około 30 minut", że wydłużających się o kolejne 10-15 minut opóźnień nikt programowo nie zauważał, albo tekst:  "pociąg kursuje według zmienionego rozkładu jazdy". Co to znaczy, nikt nie wyjaśniał. Zauważyłam też, że rozkłady jazdy wiszące na dworcch nijak się mają  do nazw i godzin przyjazdów pociągów. Czekałam np. na 'Szkuner" z Kołobrzegu  przez Warszawę - planowy przyjazd 21.05, a przyjeżdżał IC "Pilsko" na 20.54. O "Szkunerze" nikt się nie zająknął. Komunikat głosił, że pociąg kończy bieg, a wyświetlacz elektroniczy pokazywał, że skład jedzie do Bielska Białej.

Na koniec dworcowej historii przyjemności. Spacerując po peronach można się naczytać i napatrzeć na różne rzeczy. Z jednej strony na roje tzw. nieszczęśników "uprzyjemniających" czas oczekiwania. A to podpity facet z szpilkach i kobiecym stroju, przechadzający się wsród podróżnych i szukajacy drogi do Krakowa, a  to obwieszona misiami  męska ofiara prześladowań SB ze stosownym napisem na czapeczce. Z drugiej strony - naga prawda o kolejach, które na swych paskudnych dworcach rozwiesiły przecudnej urody plakaty z hasłem "Robi się!" promujące rozpoczynające się właśnie kapitalne remonty tych przybytków z myślą o zadowloeniu milionów turystów. Albo gołębie, które radzą sobie z każdym, nawet kolczastym  zabezpieczeniem ścian i wylegują się między kolczatkami na gzymsach. To w Krakowie.

Ciekawa jestem, czy jak na tych dworcach już się zrobi, to co się niby robi (a remonty z tryskającym energią hasłem: "Robi się!" zaczynają się bardzo niemrawo), to będzie się przynajmniej jakoś jeździć... I kiedy to się naprawdę poprawi. Czy za "jakieś około kilka lat"? Czy wcześniej?

Niepoprawna miłośniczka kolei.

Komentarze:

*

Data dodania: 25.08.2010, 13:57

Z raportów NIK wynika,że kasy na remonty dworców nie będzie. Nawet po 2012 koleją,czy autostradą...bezstresowo nie będziemy podróżować...a miało być tak pięknie,cuda miały cuda poganiać :D