Jak będzie taka sytuacja, to zgłoszę się do psychiatry. Masz rację, to także lekarz. Faktycznie, można dostać obłędu, czytając niektórych wyborczych harcowników.
Zjawiłeś się ponownie, to bardzo dobrze. Jest mi obojętne, pod jakimi nickami występujesz. Jednakże swoje zdanie podtrzymuję.
To Ty dostałeś ataku paniki przedwyborczej. Ja nie muszę panikować, bo nie mam takiej potrzeby. Lokalne harce wyborcze interesują mnie w miarę. Nic nie poradzę na to, że niekiedy prześlizgnie się jakiś i...ta.

Wracając zaś do tematu, miło nam widzieć, że rada sołecka i pan sołtys czegoś się nauczyli od nas. Nie ma już meczu o skrzynkę piwa, na zdrowie wypijemy jogurt.

Jeśli natomiast ktoś ma wątpliwości czy pan sołtys ma firmę, to na stronie Chrzanowskiej Izby Gospodarczej można odnaleźć firmę fundującą jogurty i jej właściciela (?) pana sołtysa.

A oto plakat - już archiwalny:

Inicjatywa szczytna. Czy te jogurty w skrzynce będą świeże? A jeżeli nie, to zadziałają jak kumys. Też alkohol. Licho wie, z jakiego mleka ta skrzynka.

Dlaczego boisko w Psarach ma nazwę "Rudy"?

Druidzie nazwa boiska Rudy ma oczywiście związek z rudami – kopalinami, minerałami, z których uzyskuje się metale. Jak wiesz nasza okolica zasobna jest w galman cynkowy. Na północ od Psar w kierunku Galmanu (boisko Rudy od Galmanu dzieli odległość ok. kilometra) ciągną się utwory triasowe. W ich wyższych warstwach tzw. wapieniach karchowickich występują dolomity kruszconośne zawierające rudy cynku, ołowiu, żelaza z dodatkiem srebra, kadmu, magnezu i innych rzadkich metali - w Psarach eksploatowano je już w XVI w.

Był czas, w którym Galman – pogranicze Psar, Lgoty i Ostrężnicy stał się największym ośrodkiem eksploatacji rud w latyfundium tęczyńskim.

W drugiej połowie XVII i w ciągu XVIII wieku w Psarach wydobywano galman (rudę cynku). W XIX w. kopalnia psarska otrzymała nawet imię "Jan".Wydobycia rud kruszconośnych w tym rejonie zaniechano dopiero początkiem XX wieku.

Kopalnia "Jan" zlokalizowana była w okolicach dzisiejszego boiska Rudy. Od tych opisanych wyżej "rud" boisko wzięło swoją nazwę (bo nie chodzi o te Rudy koło Rybnika z pocysterskim klasztorem). Choć pewnie boisko to mogłoby nazywać się nieco bardziej romantycznie np. Boisko Wschodzącego Słońca. Bo przecież zbawienie przychodzi ze Wschodu, a boisko zlokalizowane jest w północno – wschodniej części Psar. Szkoda tylko, że to "solarne" zbawienie ma charakter niepubliczny. Aby go dostąpić należy posiadać dość ekskluzywistyczny model pobożności. W nim raczej trudno o powszechność zbawienia, o którą "dobijałam" się w tym innym zgłębianym przez nas temacie. Pamiętasz?

To tak może trochę chaotycznie w temacie Rudy, ale pora dość późna.

Tomasz Kraciuk.
Tomku kandydujesz do rady miasta. Szkoda, że nie najlepiej zaprezentowałeś się nam tu na forum. Należało wcześniej zasięgnąć rady jakiegoś speca od wizerunku. To Twoje polityczne ADHD jest po prostu nie do zniesienia. Wszędzie Cię pełno i żadnych konkretów. A myślę, że miałbyś coś do powiedzenia - na temat ekologii na przykład. Przeglądam właśnie takie opracowanie: Ekologia regionu ziemi trzebińskiej oraz chronione elementy krajobrazu. Czy to fragment Twojej pracy magisterskiej? Wyciągnęłam to ze swoich zasobów archiwalnych. Ekologia – ważna sprawa, więc nie zaśmiecaj forum, bo nastąpiła tu pod Twoim wpływem pewna degradacja środowiska. Podziel się raczej swoimi przemyśleniami choćby w dziedzinie, na której się znasz.

To, że podróże kształcą, jest ogólnie wiadomym. Ale żeby z takiego plakatu tak dużo można się dowiedzieć - nigdy bym nie przypuszczał.
Aletheio, z taką maestrią to boisko opisałaś, iż zaniemówiłem.

Maestra, mam jeszcze taką prośbę dot. tego plakatu. Otóż te rozgrywki piłkarskie ku czci mocnych jogurtów i pana sołtysa zawsze są rozgrywane pomiędzy żonatymi i tymi pozbawionych żon. Wytłumacz mi, proszę, czy ci żonaci i kawalerowie to taka Wunderwaffe pana sołtysa?

Jeszcze to nieszczęsne ADHD.
W okolicy mojej Słonecznej ulicy są jeszcze ulice Nowotki, Zawadzkiego i 22 Lipca. Ta ostatnia podobno słynie z kostki, nie wiem dlaczego - jak na niej jest asfalt.
Nazwy te zostały nadane przez jednokierunkowych ADHD-owców w okresie tzw. radosnej twórczości. Nowotki mogła się nazywać Pańska, gdyż uprzednio była drogą pomiedzy dwoma ziemskimi dworami.
Natomiast długo w okresie tej radosnej twórczości była w pobliżu ul.Płocki. Ale i tak ją przemianowano, na szczęście, na ul.Parkową. Bo chyba zabrakło "świętych" od obecnego wtedy ustroju. Z początku był pewien problem, bo panowie taksówkarze podchmielone towarzystwo zawozili na Parkową do Sierzy. To jest do restauracji Parkowa, która nadal tam prosperuje.

A dlaczego ul.Płocki?. Bo i u nas wydobywano tę rudę galenową, nie tylko w Psarach. I ją ręcznie płukano. A te ręczne płuczki w miejscowej gwarze wymawiano jako "płocki".

Mam nadzieję, że mnie nie odeślesz do psychiatryka. Naprawdę trudno znaleźć dobrego psychiatrę. Jakieś 50% lekarzy psychiatrów wymaga pomocy od pozostałego 50% psychiatrów. Te pozostałe 50% także, aż do ostatniego specjalisty.

Druidzie poruszyłeś w ostatnim poście dość ciekawy temat chyba do tej pory przemilczany jeszcze na forum. Wydaje mi się że powinien być tu utworzony nowy temat na forum i poruszyć kwestię ulic Trzebińskich. Chodzi mi tu o ulice wymienione przez Ciebie a mianowicie: ulice 22 lipca, 24 stycznia, Marcelego Nowotki, Aleksandra Zawadzkiego, oś. gen. Waltera i os. ZWM. Na pewno wiele osób ze mną się nie zgodzi ale ja jestem zwolennikiem jednak zmienienia nazw tych ulic i osiedli. Wydaje mi się że jest to zadanie Rady Miasta by przeprowadzić zmiane tych nazw.
2.10.2008 roku żyjący jeszcze wtedy prezes IPN prof. J. Kurtyka przesłał na ręce przewodniczącego RM Trzebini pismo z wyjaśnieniem nazw tych ulic
http://ipn.gov.pl/portal.php?serwis=pl& ... 32ebd8d907
to treść tego listu. Temat chyba całkowicie przemilczany przez obecną radę. A też i puki co nie spotkałem się w kampanii wyborczej u ani jednego kandydata z chęcią zrobienia czegokolwiek w tym temacie. A starającym się o urząd radnego polecam by zajął się tym tematem i potem zaczął wcielać w czyn owo zagadnienie. Znając środowisko lewicowe naszego regionu zdaje sobie sprawę że to będzie spora walka z przeciwnościami, ale jednak chyba warto poruszyć ten temat choć w kampanii wyborczej.
Jeśli temat był już poruszany na forum to przepraszam że się powtarzam.

To jest temat wiecznie żywy jak, za przeproszeniem, idee Lenina, ale wato go odświeżać.
O ile dobrze pamiętam, gościł już na sesji trzebińskiej rady. A w skali kraju wraca tak mniej więcej co dziesięć lat. I dobrze, że IPN przywraca nam czasem historyczną pamięć.
Zmian nazw kojarzących się z minioną epoką, w Trzebini dokonano niewiele, najprawdopodobniej dlatego, że nie było zdecydowanych oddolnych inicjatyw osób bezpośrednio zainteresowanych, czyli mieszkańców wspomnianych ulic, tudzież największego w mieście osiedla. Model zaś administracyjnego wprowadzania rewolucji w nazwach miejscowych, trąci trochę minioną epoką.
Od dzieciństwa mieszkam przy ul. 24 Stycznia. Często odpowiadam na pytanie: a co to takiego się tego dnia wydarzyło. Odpowiedź budzi coraz mniejsze emocje. Mój sąsiad mówi, że 24 Stycznia każdego roku jest zima i słyszeć nie chce o jakichkolwiek zmianach. Starszym ludziom kojarzy się ona ponadto wyłącznie z odzyskaniem wolności.
Kiedyś zastanawiałam się, jakie konsekwencje rodziłoby ich wprowadzenie. Dla wielu mieszkańców oznaczałoby na pewno konieczność powiadomienia o tym bardzo wielu instytucji, zmiany umów z dostawcami mediów, bankami, wymianę dokumentów itd.itp.
Myślę, że przyczyną braku inicjatyw, są właśnie względy praktyczne.

Uważam, że niektóre wypowiedzi forumowiczów w tym z całym szacunkiem ostatni post Pani Alicji Molendy nie mają nic wspólnego z tematem tego forum: "Radny i sołts Psar Okoczuk". W normalnej sytuacji takie wpisy zostałyby usunięte do kosza z powodu braku powiązania treści z tematem. Dlaczego tym razem tak się dzieje ? Gdzie jest Admin ? A.....rozumię....Szef ma zawsze rację....
A tak już całkiem w temacie: Dlaczego niektórzy się czepiają tak bardzo radnego Okoczuka ? Wyczuwam w Waszych wypowiedziach zazdrość lub zawiść ?

Panie Tomaszu, a proszę przeanalizować własne wpisy w tym temacie z 11.10.

Panie Tomaszu - proszę próbować dalej.
Rzeczywiście, w moich wypowiedziach nt. pana Okoczuka jest sporo emocji i to dość łatwych do odczytania. "Niestety", nie ma w nich ani zawiści, ani zazdrości... Czekam na inne odpowiedzi. Tych nie możemy uznać.

Rastafarininie. Z tematu o panu sołtysie a zarazem kandydacie na radnego wydostały się te dżinny z nieodległej przeszłości. Widocznie Ateńczyk nie wszystko doszczelnił.
Korzystając z tego "niedoszczelnienia", to jest tak, jak wcześniej zaznaczyła Pani Alicja. W Trzebini zmieniono nazwy kilku ulic z placem Lenina włącznie. Jednakże pierwszemu samorządowi zabrakło odwagi, aby pójść na całość. I prawdopodobnie pozostaną do wieczności te dawne nazwy z minionej niechlubnej epoki. Osiedle ZWM miało pierwotną nazwę "Krakowska II", a potem "Krakowska III". To osiedle projektował Miastoprojekt Kraków, i takie były nazwy. Jak wiadomo, było rozbudowane sukcesywnie. Uroczysta "konsekracja" ku czci ZWM miała miejsce pod koniec lat 70' min.wieku. I tak pozostało.
Natomiast sołectwa były w dużo lepszej sytuacji, Tam długo nie bylo ulic, a jeżeli coś konsekrowano, to kościoły. Także domy kultury. W nowej epoce można było już utworzyć nazwy ulic, często całkowicie neutralne. Nawet z nazwiskiem zasłużonych ludowców, także sołtysów. Może i u Was kiedyś będzie ulica Pana Anatola. Całkiem neutralne imię.

Pani Alicjo myślę że powinno się zacząć od uświadamiania nam mieszkańcom Trzebini co oznaczają te nazwy ulic które wg. mnie powinny być już dawno zmienione!! A my w tym naszym grajdołku zatrzymaliśmy się jakieś kilkanaście lat temu i dalej czcimy gen. Waltera, czy ZWM. Ja myślę że wiele młodych ludzi nie zdaje sobie sprawy co te nazwy oznaczają. Jako redaktor gazety to chyba Pani powinna uświadamiać społeczeństwo nasze lokalne w takich zagadnieniach!! Bo o tą wolność z 24 stycznia długo trzeba było walczyć. Ja nie jestem historykiem, ale wszyscy doskonale wiemy że ta wolność dopiero została odzyskana w 1989 roku!! Więc swojemu dziecku nie tłumaczył bym że 24 stycznia 1945 roku odzyskaliśmy wolność. Mnie po prostu jest wstyd gdy znajomi lub krewni przyjeżdżają do mnie do Trzebini i są zatrwożeni nazwą osiedla ZWM i pytają zawsze kto tu mieszka!!! I tłumacz tu człowieku!!!
A co do konsekwencji wprowadzenia zmian, myślę że po odpowiednim uświadomieniu ludzi (m. in. na łamach Przełomu) znaczenia problemu miało by zupełni inny charakter. O wiele większe metropolie w Polsce niż Trzebinia poradziły sobie z tym problemem. Nawet sąsiedni nam Chrzanów zmienił nazwy ulic i obyło się to bez jakiegoś skandalu!! A chyba i z aprobatą społeczną!!! W wielu sołectwach Trzebini były wprowadzane nazwy ulic i mieszkańcy byli zobligowani do zmian w dokumentach i we wszystkich urzędach i instytucjach i nie przypominam sobie by miał ktoś z tym problem!! Tym bardziej że w takim przypadku zmiana dowodu osobistego jest bezpłatna!!! Co do praktycznych względów to niebawem znowu będą wymieniane dowody osobiste na nowe więc chyba tym bardziej powinno się zająć tym tematem!!
Wystarczy odrobina dobrej woli by takie zmiany wprowadzić. Aczkolwiek zdaje sobie sprawę że bez krytyki się nie obejdzie!!
No ale najpierw muszą się zmienić władze Trzebini by to było możliwe. Ba wydaje mi się że wielu naszym politykom lokalnym te nazwy nie przeszkadzają, a wręcz są tym nazwami jeszcze usatysfakcjonowani. A część pewno nawet nie wie co one oznaczają!!!!

A Panu Tomaszowi Kraciukowi polecam utworzenie sobie blogu i na tym blogu spokojnie wyrażać swoje opinie!!! To dobry sposób rozładowania energii:))))

Tomku. Dlaczego uznajesz, że post Pani Alicji nie jest na temat? Ależ jest on w jak najbardziej odpowiednim miejscu. Pan Anatol Okoczuk jako wiceprzewodniczący rady jest przecież adresatem listu Pana Prezesa Kurtyki. I zdaje się to on jest współodpowiedzialny za to, mówiąc łagodnie, nietaktowne zachowanie – czyli nieudzielenie nań odpowiedzi. O ile pamiętam list, o którym mowa "wisi" na stronie IPN od 2008 roku. Minęły dwa lata od jego publikacji. Spójrz, że wiele samorządów odpowiedziało na podobne pisma. Można je przeczytać. Od prezydium trzebińskiej rady odpowiedzi nie doczekał Pan Prezes, a i my możemy nie doczekać.

Rastafarininie. Podobnie jak Pani Alicja sądzę, że trwałość tych nieszczęsnych nazw ulic spowodowana jest pragmatyzmem i konformizmem nas - mieszkańców. Jedyne co przyszło mi do głowy w tej sprawie – to wpisać ją na mapę lokalnych problemów do rozwiązania w przyszłej kadencji rady.

Wiem też, że w większym mieście tego typu "onomastyka" nie uszłaby radzie miasta. Nacisk społeczny bywa w podobnych sprawach tak duży, że rada musi się nimi zajmować. Jeśli chodzi o moich gości (właśnie na ogół z większych miast) - jest to dla nich prawdziwa egzotyka. Ludziom spoza Trzebini trudno jest zrozumieć tutejszy pietyzm do byłego już systemu politycznego tak dobitnie uzewnętrzniany na tabliczkach z nazwami naszych ulic. A ma ów pietyzm tutaj swoje racje, uwarunkowane historycznie.

Tłumaczę więc im po prostu, że ZWM to nazwa… lokalnego klubu sportowego.

W sołectwach też bywa różnie. W Myślachowicach na przykład stoi tuż przy głównej drodze rogacz z nazwami krzyżujących się tam ulic: 22 lipca, 15 lecia (w domyśle: PRL) oraz Partyzantów (w domyśle: tych z GL/AL). Wraz z pobliskim ubeliskiem wygląda jakby był żywcem wyjęty ze skansenu PRL. Nic tylko składać wieńce i wiązanki.

Aby nie odbiec zbytnio od tematu: zastanawiam się (za sugestią kandydata Tomasza), czegóż to ja mogłabym zazdrościć panu Anatolowi? Choć czasem rzeczywiście zazdroszczę ludziom. Dzisiaj na przykład zazdrościłam. W Kościele Mariackim wysłuchałam krótkiej wzmianki o Jadwidze Śląskiej nazywanej "bosą księżną", bo solidaryzowała się z losem najuboższych. Kiedyś spowiednik nakazał jej nosić buty, więc… przywiązała je sobie do pasa i tak służyła biednym braciom. Muszę przyznać, że zazdrościłam jej tych "standardów człowieczeństwa". Bo rzeczywiście Tomaszu, najważniejsze jest to, jakim się jest człowiekiem dla swoich bliźnich, zwłaszcza tych z jednej wioski.

Nasunęło mi się pytanie związane z innym wątkiem na forum czyli listą Pyclika. Wynika z niej iz pan Anatol pobiera pieniążki z rady miasta i z przebywania na rencie. więc jak się to ma do tej hurtowni jogurtów? Tam pracuje charytatywnie?