Przelom.pl

Ech, Odessa

  • Data dodania artykułu: 27.07.2010, 13:21, wyświetleń: 5023

Nie wiem czy jest gdzieś drugie miasto na świecie, o którym napisano kilkaset piosenek. Na pewno tę twórczą inwencję wyzwoliła w tekściarzach i muzykach stolica wschodniej Ukrainy - Odessa.

Mark Twain napisał kiedyś, że w Odessie nie ma nic ciekawego do zobaczenia, ale podał sposób, by to miasto polubić. Jest on następujący: kupić sobie loda i spacerować godzinami po ulicach, przyglądając się tubylcom. Sprawdza się. Podobnie można też przyglądać się architekturze.

W Odessie, podobnie jak w miastach polskich, trwa rewitalizacja centrum. Niektóre secesyjne kamienice i połyskujące złotymi kopułami cerkwie pokrywa las rusztowań. Wizytówką tej odnowy jest dworzec kolejowy, ale na Wschodzie rewitalizacja bardzo często oznacza masowe wyburzanie zabytkowych dziś budynków. Warto więc cieszyć się widokiem tego, co jeszcze stoi w Odessie, wzbogacając wiedzę o mieście lekturą "Opowiadań" pióra urodzonego w dzielnicy Mołdawanka żydowskiego pisarza Izaaka Babela.

 

Potiomkin i Mołdawanka

Do centrum Odessy, portowego miasta nad Morzem Czarnym ze stalinowskim przydomkiem gorod-gieroj (miasto-bohater), prowadzi 200 szerokich, granitowych schodów. Zna je cały świat. Zbudowane w 1825 roku są symbolem 1,3-milionowej Odessy. Rozsławił je film Sergieja Eisensteina "Pancernik Potiomkin", którego akcja toczy się m.in. na tych schodach.

Wśród związanych z miastem postaci są czczeni na pomnikach: Katarzyna II, diuk Armand Richelieu (pierwszy gubernator Odessy). Legendę miasta tworzy natomiast Miszka Japonczik, król półświatka w najsłynniejszej odeskiej dzielnicy - Mołdawance. Miszka miał dowodzić armią 10 tysięcy rabusiów i złodziei. Sam stał się sławny, gdy w pół godziny obrabował budynek opery. Śladami Miszki i jego kompanów prowadzi dziś trasa popularnej wycieczki miejskiej "Kryminalna Odessa" za 60 hrywien. W programie m.in. zakupy na ulicznym targu staroci, gdzie najdroższe są przedmioty produkcji... radzieckiej, darzone wielkim sentymentem handlarzy.

 

Ukraina Janukowycza

Jaka jest wschodnia Ukraina? Dla Polaków coraz trudniejsza do zrozumienia ze względu na kontekst polityczny i mentalność Ukraińców.

Miejscem niewątpliwie przyciągającym do tej części kraju jest Krym, ale samochodowa wyprawa na wczasy w te rejony jest ciągle ryzykowna. Pociągiem jedzie się na Krym długo, a samolot do Symferopola kosztuje ok. 2 tys. zł w dwie strony. Krym, podobnie jak ekskluzywne plaże Odessy: Czajkę i Arkadię, okupują dziś głównie "nowi Ruscy", bogaci Mołdawianie i zasobni Ukraińcy. Polacy jakoś nie pasują do tego zestawu. Nasze "zachodnie" doświadczenia też bywają coraz mniej zrozumiałe. I trzeba dużo czasu i sporo alkoholu, aby zbliżyć słowiańskie dusze Polaka i wschodniego Ukraińca.

Ze wschodniej Ukrainy pochodzi obecny prezydent tego kraju - Wiktor Janukowycz. Prorosyjski przywódca ma tu ogromne poparcie, chociaż obywatele karmieni przez poprzednią ekipę rządzącą ideą przystąpienia do Unii Europejskiej, sprawiają wrażenie nieco zdezorientowanych. Janukowycz ma zdumiewające pomysły. Ostatnio zaproponował likwidację państwowych mediów i przekształcenie ich ustawowo w media "społecznościowe". Ukraińscy niezależni dziennikarze przecierają oczy, bo ich prezydent pomysłem przebił Zachód. Problem w tym, że większość ukraińskich mediów niezależnych jest do bólu dyspozycyjna. Ich wydawcy to czynni politycy, chcący sprzedawać jedynie słuszne prawdy w "społecznościowej" oprawie.

 

Drogo jak w Polsce

Jeśli ktoś jeszcze wierzy, że na Ukrainie jest tanio, to się myli. Ceny produktów żywnościowych są porównywalne do naszych, a w hotelach z szyldem "jewrostandard" i lepszych knajpach, nie ma co liczyć na taniochę. Nawet słynny ukraiński alkohol wysokoprocentowy w polskich supermarketach jest tańszy niż w ukraińskich sklepach. Dlatego warto polecić na Ukrainie piwo. Jest tanie i w bardzo dużym wyborze. Jak już ktoś chce koniecznie przywieźć stamtąd oryginalny prezent "w płynie", to hitem będzie koniak lub wino "na razliw" (z beczki) sprzedawane w firmowych sklepach lokalnych winnic. Bez etykiety i w plastikowych butelkach. 

Przyjemne dla kieszeni jest na Ukrainie podróżowanie transportem publicznym. Metro w dużych miastach kosztuje 50 kopiejek, tramwaj 1 hrywnę, a marszrutka (minibus) dwie hrywny. W tramwajach i trolejbusach są konduktorzy, nie trzeba więc szukać biletów w kioskach. Ceny przejazdów taksówkami też są przystępne, choć trzeba je uzgadniać przed wejściem do pojazdu.

Rdzenni mieszkańcy miasta mają wielki sentyment nie tylko do przeszłości przedwojennej, kultury żydowskiej, ale i minionych czasów radzieckich. Sowieckie "starocie" są na bazarach dwa razy droższe niż takie same przedmioty użytkowe innej produkcji. Hrywnę, czyli obowiązującą oficjalnie walutę, wielu ludzi nazywa po prostu rublem, a danie komuś "w zad", czyli wręczenie łapówki, ciągle jest tu normalne.

Jeśli dobrze się przyjrzeć, to Ukraina powoli się od nas oddala.

 

* 888 hrywien wynosi od 1 lipca tego roku minimalna pensja na Ukrainie

* 1 hrywna kosztuje 0,43 zł

Komentarze: Brak komentarzy do tego artykułu.